Sobota, 7 lutego 2015
#ZDW_GŚA
Drugi dzień opisuję po niemal roku, od wyprawy. Ostatnio na publikacji na facebooku, notki z dnia pierwszego, dostałem kilka wiadomości, by ukończyć opis. No cóż, mogę sporo rzeczy nie pamiętać, no po prostu nie da się. Troszkę jestem na siebie zły, że przez lenistwo nie napisałem tego od razu. Ale dobrze, że chociaż teraz się za to zabieram, miło mi się czyta stare wątki. No to od początku.
OLESNO-DOBRODZIEŃ
Dnia wcześniejszego w okolicach Olesna, Mateusz wjechał w gwóźdź, nie mogliśmy naprawić roweru i musieliśmy znaleźć nocleg w Olesnie, by naprawić go z samego rana (była to niedziela,sklepy rowerowe zamknięte). Po noclegu w moteliku, który był strasznie wilgotny, oj wszystko było mokre, a o łóżku, pościeli nie wspomnąć (nie, nie, nie zesikałem się :) ) Po krótkim ogarnięciu się wyszliśmy się przejść na miasto, już z rana świeciło piękne słońce, aż chciało się jechać, ale musieliśmy zanieść ten rower Mateusza do naprawy. Zastanawialiśmy się jaki będzie koszt, stawialiśmy że będą to okolice 20 zł, ale udało go się zrobić chyba za 7 zł, co była to dla nas miła niespodzianka. Kolejny cel wędrówki to było poszukiwanie widokówek,tak tak nie mogło się bez tego obejść, bo zbieram te widokówki jak napalony. Jeszcze niekrótkie obejście po mieście, które bardzo mi się spodobało, sesja zdjęciowa, kupno pożywienia na drogę w Lidlu, posiedzenia przy fontannie i w drogę na Dobrodzień. Wyjeżdżając z miasta trafiliśmy znów na nieszczęście na drogę rowerową, która to była na chodniku, całe szczęście, że nie było chodników. Gdzieś w okolicach granic miasta jest aquapark, pamiętam jak się śmialiśmy znów ze Zduńskiej Woli, że w takim małym mieście powiatowym potrafią wybudować w miarę porządny park wodny, a u nas... cóż. Droga z Olesna do Kocur, jak i później z Pludr do Jemielnicy to droga w lesie, wśród gęstego ruchu samochodowego, i obok sieci elektrycznej. Na przystanku pojawił się pomysł, by zamiast przez Dobrodzień, Zawadzkie, Strzelca (no czyli przez miasta, czyli to jak dla mnie jedne z najważniejszych rzeczy), jechać przez obrzeża Kolonowskiego, omijając tym całkowicie ruch samochodowy, i dojechać na górkę cały czas wioskami. No wygrała, jak dla mnie na szczęście ta pierwsza opcja.
DOBRODZIEŃ-STRZELCE OPOLSKIE
Dobrodzień przywitał nas mega ciekawym, błyszczącym budynkiem, którym się, że tak powiem podniecaliśmy jechać na górkę autobusem. Okazał się on być galerią mebli, ogólnie to mieścina jest znana z wyrobów mebli. Obok była Biedronka, do której i tam zajerzyliśmy. Przywitała nas hasłem "BO WARTO", wtedy poczułem kolejnej siły, by dojechać tam, na górkę, ten tekst to jedna z rzeczy z którymi kojarzę ER 2013/14. W samym sklepie zaskoczyło mnie to, że prawie każdy produkt ma podwójne nazwy tj. nazwa Polska i Niemiecka. Rynek mnie zawiódł, taki no PRL-owski, stary, nie wyremontowany. Brudne ławki, barierki, połamane chodniki, szału i dupy nie urywało w porównaniu do Olesna. Mała przerwa na jedzenie, które to już się nam kończyło, po uzupełnieniu zawartości żołądka czas był na kupno widokówek, moim oczom ukazała się biblioteka,gdzie też się udałem.
OLESNO-DOBRODZIEŃ
Dnia wcześniejszego w okolicach Olesna, Mateusz wjechał w gwóźdź, nie mogliśmy naprawić roweru i musieliśmy znaleźć nocleg w Olesnie, by naprawić go z samego rana (była to niedziela,sklepy rowerowe zamknięte). Po noclegu w moteliku, który był strasznie wilgotny, oj wszystko było mokre, a o łóżku, pościeli nie wspomnąć (nie, nie, nie zesikałem się :) ) Po krótkim ogarnięciu się wyszliśmy się przejść na miasto, już z rana świeciło piękne słońce, aż chciało się jechać, ale musieliśmy zanieść ten rower Mateusza do naprawy. Zastanawialiśmy się jaki będzie koszt, stawialiśmy że będą to okolice 20 zł, ale udało go się zrobić chyba za 7 zł, co była to dla nas miła niespodzianka. Kolejny cel wędrówki to było poszukiwanie widokówek,tak tak nie mogło się bez tego obejść, bo zbieram te widokówki jak napalony. Jeszcze niekrótkie obejście po mieście, które bardzo mi się spodobało, sesja zdjęciowa, kupno pożywienia na drogę w Lidlu, posiedzenia przy fontannie i w drogę na Dobrodzień. Wyjeżdżając z miasta trafiliśmy znów na nieszczęście na drogę rowerową, która to była na chodniku, całe szczęście, że nie było chodników. Gdzieś w okolicach granic miasta jest aquapark, pamiętam jak się śmialiśmy znów ze Zduńskiej Woli, że w takim małym mieście powiatowym potrafią wybudować w miarę porządny park wodny, a u nas... cóż. Droga z Olesna do Kocur, jak i później z Pludr do Jemielnicy to droga w lesie, wśród gęstego ruchu samochodowego, i obok sieci elektrycznej. Na przystanku pojawił się pomysł, by zamiast przez Dobrodzień, Zawadzkie, Strzelca (no czyli przez miasta, czyli to jak dla mnie jedne z najważniejszych rzeczy), jechać przez obrzeża Kolonowskiego, omijając tym całkowicie ruch samochodowy, i dojechać na górkę cały czas wioskami. No wygrała, jak dla mnie na szczęście ta pierwsza opcja.
DOBRODZIEŃ-STRZELCE OPOLSKIE
Dobrodzień przywitał nas mega ciekawym, błyszczącym budynkiem, którym się, że tak powiem podniecaliśmy jechać na górkę autobusem. Okazał się on być galerią mebli, ogólnie to mieścina jest znana z wyrobów mebli. Obok była Biedronka, do której i tam zajerzyliśmy. Przywitała nas hasłem "BO WARTO", wtedy poczułem kolejnej siły, by dojechać tam, na górkę, ten tekst to jedna z rzeczy z którymi kojarzę ER 2013/14. W samym sklepie zaskoczyło mnie to, że prawie każdy produkt ma podwójne nazwy tj. nazwa Polska i Niemiecka. Rynek mnie zawiódł, taki no PRL-owski, stary, nie wyremontowany. Brudne ławki, barierki, połamane chodniki, szału i dupy nie urywało w porównaniu do Olesna. Mała przerwa na jedzenie, które to już się nam kończyło, po uzupełnieniu zawartości żołądka czas był na kupno widokówek, moim oczom ukazała się biblioteka,gdzie też się udałem.
- Sprzęt Czarna Helena Part 2
- Aktywność Jazda na rowerze
#ZDW_GSA cz.1
PROLOG
Marzenia o przyjeździe na Górę Świętej Anny zaczęły się po Święcie Młodzieży w 2013 roku, planowaliśmy wtedy z Andrzejem że na kolejne święto przyjedziemy właśnie rowerami, a że jest to daleko to pociągiem dojedziemy do Kluczborka. W naszych wyobrażeniach było to strasznie daleko, i ten pomysł poszedł w zapomnienie. W Listopadzie Adam (brachol) pojechał tam na FDS-y i dostał tam kalendarz na 2014 gdzie rozpisane były wszystkie święta jakie się tam odbędą. W zakładce "Maj" tata znalazł wpis o tym że 17-tego maja zorganizowana będzie pielgrzymka rowerzystów, od listopada do maja kupa czasu więc wydawało mi się to strasznie nie realne. Tygodnie mijały, po drodze było ER przez które stwierdziłem że jednak warto przyjechać. Pomysł wrócił wraz z końcem kwietnia, tata przypomniał mi że mam łatwić ludzi, w ten sposób napisałem ogłoszenie na stronie, ale zrezygnowałem z organizacji większej wycieczki, a pojedziemy we 2-3. Do naszego wyjazdu zgłosił się Świrek (Mateusz 18lat, przyjaciel od podstawówki, byliśmy razem na Byczynie, Końcu Świata). Tydzień przed wyjazdem spędziłem na planowaniu trasy, szukaniu noclegów, sklepów, poznawaniem miast itd. Mieliśmy wyjechać w Piątek, ale już w Poniedziałek pojawiły się złe prognozy pogody. Powódź na południu Polski... Okazało się że przez obfite opady deszczu zlot rowerzystów został odwołany na czerwiec. Trzeba podjąć było męską decyzje, jedziemy czy też na kiedy przekładamy. Wybór padł na to by wyjechać w Niedziele.Jeszcze w sobotę Świrek miał wątpliwości czy jechać czy też nie na szczęście się udało go przekonać. Wieczorkiem nadszedł czas na szykowanie rowerów, ale wcześniej z chłopakami wyskoczyliśmy pogadać i do sklepu. Jako że pobudka planowana była na godzinę 4 rano położyć się spać chciałem o 23. (wcześniej pakowanie, gadanie takie sprawy) No nie mogłem zasnąć, kręciłem się, myślałem, myślałem i kręciłem się. Poszedłem spać o 3 w nocy tylko po to by godzinę później wstać.
Wieczorne pakowanie © nynu
ZDUŃSKA WOLA - WIDAWA
Pobudka była straszna, ale no co? trzeba było wstać jeżeli chcę się spełniać marzenia :D
Zjeść śniadanie (kilka kanapek, herbata, kawa, banan i Snickers), toaleta, przejrzenie internetu i czekanie na Mateusza, tak w skrócie wyglądał poranek. Około 5-tej wyjechaliśmy. Pierwszy przystanek był już za budkami (około 40 metrów), Tata zapomniał okularów, wrócił do domu i szukał ich dobre 5 minut. Przybiegł i mówi że nie znalazł. Patrzę na Świrka, on na mnie i wybuchliśmy mega wielkim śmiechem. Okazało się że okulary ma na rowerze.
No to w drogę © nynu
Pierwszy przymusowy postój © nynu
Droga do Widawy dojechaliśmy w ciągu godziny, tam przerwa na fajke (dla palących), a ci nie palący (czyt. Szymek) poszli robić zdjęcia.
Kompani w podróży © nynu
WIDAWA - WIELUŃ
Pogoda była straszna, wilgotno i zimno. W nocy gdy nie mogłem spać sprawdziłem pogodę i w okolicach Widawy o 2 w nocy przeszła burza. Za Widawą jest taki fajny podjazd w górę, rok temu gdy jechaliśmy do Byczyny wraz z tatą na tym odcinku uciekliśmy Świrkowi po to by na górze odpocząć. W tym roku to Ja sam uciekłem i czekałem na nich. Przystanki na tej trasie były w Szydłowie i w Dębcach. W tym pierwszym pojawił się pierwszy kryzys. Mateuszowi powoli odzywała się kontuzja, którą nabył. Chciał nawet wracać,ale nie poddał się (szacun :) ). Jazda musiała znacząco zwolnić, co mnie osobiście mało się podobało, ale no co zrobisz, nic nie zrobisz. Przyjęliśmy taką taktykę, że Ja uciekam i czekam a oni mnie doganiają. (ta opcja trwała aż do końca województwa Łódzkiego). W tych drugich pogoda nas rozpieszczała, zaczęło powoli słońce świecić i stawało się ciepło. Strasznie wyczekałem jednego znaku, znaku że jesteśmy już we Wieluniu.
Pierwszy podjazd © nynu
Przystanek nr 1 © nynu
Stolec :DDD © nynu
Gmina Ostrówek Wita © nynu
Przystanek nr 2 © nynu
52 DĘBIEC tak to szło, peace, love, alcohol :D © nynu
Kaplica w Brzykowie © nynu
Dopiero 40 Km © nynu
Droga krajowa nr. 8 = Zaraz Wieluń © nynu
We oczekiwaniu na nich © nynu
A to już DK8 © nynu
Kiedyś i Wrocław zdobędę © nynu
Jest i ten znak© nynu
Wieluń © nynu
Wieluń numer 2 © nynu
WIELUŃ - PRASZKA
We Wieluniu obowiązkowym punktem było kupno śniadania, bary zamknięte to chcąc niechcąc trzeba było iść do Marketu. Później pojechaliśmy na rynek, i pojawił się standard (który będzie się utrzymał aż do końca wycieczki),czyli Oni palą ja idę robić zdjęcia. Świrka coraz bardziej zaczęła boleć noga, poleciłem mu pójście do apteki gdzie kupił maść.Sam Wieluń poznałem szczegółowo jadąc do Byczyny, więc wizyta w tym mieście ograniczyła się głównie do odpoczynku. Kilka kilometrów za Wieluniem zatrzymaliśmy się przy jakiś domku, tata poprosił gospodarza o Ciepłą wodę, a my zalaliśmy kawę. Bardzo miła rozmowa z panem Janem poprawiła nam znacznie humor, ale ból nogi u Matusza był coraz większy, co za tym idzie musieliśmy znacząco zmniejszyć tępo. Wjeżdżając do Województwa Opolskiego stał się cud! Mateusz strasznie przyspieszył i z średniej 13km/h pojawiło się 30 km/h. Te tempo utrzymało się do Praszki z małą przerwą na siusiu w lesie. Praszka - czyli pierwsze miasto we Opolskim nie wywołało na mnie szczególnego wrażenia. Miasto które leżało na granicy Polsko - Niemieckiej posiadała kamienice typowe dla Ziemi Wieluńskiej (W Gorzowie Śląskim - 5km to teren Ziem Odzyskanych, czyli weszły w granice Polski dopiero po II Wojnie Światowej). W Kościele przy rynku odbywała się pierwsza komunia święta, mnóstwo ludzi, ale udało nam się znaleźć miejsce na w parku na ławce.
#pokażzakupy © nynu
Fontanna w centrum miasta daje klimatu © nynu
Samojebka we Wieluniu © nynu
20 Km szybkiej jazdy © nynu
Województwo Opolskie © nynu
Taki mały odpoczynek © nynu
PRASZKA - OLESNO
Wyjeżdżając z Praszki tym razem to mnie nadszedł kryzys, nagle poczułem niezwykłe zmęczenie i skurcz lewej nogi, tempo było szybkie więc nie mogłem go zwalniać, by dojechać w jeden dzień na górkę trzeba było dać z siebie wszystko i jeszcze więcej. Za Praszką jest taka stacja benzynowa na której gdy jeździmy na górkę autobusem się zatrzymujemy, tego dnia również chciałem się zatrzymać na sprawy fizjologiczne pech chciał że ubikacja była zamknięta, jedyne wyjście to albo się modlić by w Gorzowie było coś otwarte lub wytrzymać aż do Olesna. Gorzów Śląski przywitał nas swoją architekturą niemiecką, piękne, zaniedbane kamienice mają swój urok. Tam też króciutka przerwa na rynku i dalej w drogę. Pod wiatr i pod górkę jechaliśmy drogą wojewódzką na Olesno. Częste postoje i odpoczynki. W miejscowości Boroszów droga skręca delikatnie w lewo i przecina dawną linie kolejową Olesno-Praszka na której po zamknięciu wybudowali drogę rowerową. Początkowo skorzystaliśmy z jej, ale kamienie na niej spowalniały to też jechaliśmy dalej drogą z autami. W Lesie pi razy oko 5 kilometrów od Olesna standardowy postój na "Siuiu" i gdy staliśmy minęła nas pani która jechała po tej drodze. Stwierdziliśmy że jednak trochę zwolnimy, ale pojedziemy bo bezpiecznej drodze rowerowej. Nie przejechaliśmy dobrych 10 metrów gdy wydarzyła się tragedia. Ośmio centymetrowy gwóźdź wbił się w koło Mateusza. Zaczęliśmy od próby zmiany dętki, okazało się że wziął za dużą, na szczęście udało się włożyć. Problem pojawił się wkładaniu już koła w ramę. Przerzutki się zepsuły, a że Świrek miał specyficzny rower to przez te Przerzutki nie działał cały układ napędowy... Dobre 2 godziny męczyliśmy się w zrobienie ale na nic się nam nie udało. Jedyne rozwiązanie to pójście na nogach do Olesna i tam modlić się o to by jakiś sklep rowerowy był czynny. Idziemy i idziemy, każdy wkurzony, nikomu się mówić nie chcę, aż nagle wydarzył się kolejny cud. Tata w trawie znalazł 100 zł :DDD. Będąc już w centrum miasta pytamy się policjantów o tani nocleg, polecili nam pensjonat AS. Udaliśmy się tam, nocleg kupiliśmy, rowery zostawiliśmy i poszliśmy śmy śmy śmy... w miasto pozwiedzać. Po drodze na zakupy do Lidla. Wieczorem przy piwku obgadaliśmy plan na kolejny dzień. Marzenia w zdobyciu górki w jeden dzień legły w gruzach, a może i dobrze... kto wie :)
Praszka centrum © nynu
Praszka park © nynu
Praszka centrum edytowany © nynu
Gorzów Sląski © nynu
Takie kamienice posiadają to coś, są przepiękne © nynu
Naprawa roweru © nynu
Olesno wita takim nas znakiem © nynu
Olesno centrum © nynu
Olesno © nynu
Olesno © nynu
Olesno kościół rynek © nynu
Na jakimś zdjęciu też musiałem byc © nynu
Dworzec kolejowy © nynu
Rozkład jazdy pociagów © nynu
MOSIR w Olesnie, szkoda że zamknięty © nynu
Wieczorne Piwko © nynu
Rzeka Olesno © nynu
Marzenia o przyjeździe na Górę Świętej Anny zaczęły się po Święcie Młodzieży w 2013 roku, planowaliśmy wtedy z Andrzejem że na kolejne święto przyjedziemy właśnie rowerami, a że jest to daleko to pociągiem dojedziemy do Kluczborka. W naszych wyobrażeniach było to strasznie daleko, i ten pomysł poszedł w zapomnienie. W Listopadzie Adam (brachol) pojechał tam na FDS-y i dostał tam kalendarz na 2014 gdzie rozpisane były wszystkie święta jakie się tam odbędą. W zakładce "Maj" tata znalazł wpis o tym że 17-tego maja zorganizowana będzie pielgrzymka rowerzystów, od listopada do maja kupa czasu więc wydawało mi się to strasznie nie realne. Tygodnie mijały, po drodze było ER przez które stwierdziłem że jednak warto przyjechać. Pomysł wrócił wraz z końcem kwietnia, tata przypomniał mi że mam łatwić ludzi, w ten sposób napisałem ogłoszenie na stronie, ale zrezygnowałem z organizacji większej wycieczki, a pojedziemy we 2-3. Do naszego wyjazdu zgłosił się Świrek (Mateusz 18lat, przyjaciel od podstawówki, byliśmy razem na Byczynie, Końcu Świata). Tydzień przed wyjazdem spędziłem na planowaniu trasy, szukaniu noclegów, sklepów, poznawaniem miast itd. Mieliśmy wyjechać w Piątek, ale już w Poniedziałek pojawiły się złe prognozy pogody. Powódź na południu Polski... Okazało się że przez obfite opady deszczu zlot rowerzystów został odwołany na czerwiec. Trzeba podjąć było męską decyzje, jedziemy czy też na kiedy przekładamy. Wybór padł na to by wyjechać w Niedziele.Jeszcze w sobotę Świrek miał wątpliwości czy jechać czy też nie na szczęście się udało go przekonać. Wieczorkiem nadszedł czas na szykowanie rowerów, ale wcześniej z chłopakami wyskoczyliśmy pogadać i do sklepu. Jako że pobudka planowana była na godzinę 4 rano położyć się spać chciałem o 23. (wcześniej pakowanie, gadanie takie sprawy) No nie mogłem zasnąć, kręciłem się, myślałem, myślałem i kręciłem się. Poszedłem spać o 3 w nocy tylko po to by godzinę później wstać.
Wieczorne pakowanie © nynu
ZDUŃSKA WOLA - WIDAWA
Pobudka była straszna, ale no co? trzeba było wstać jeżeli chcę się spełniać marzenia :D
Zjeść śniadanie (kilka kanapek, herbata, kawa, banan i Snickers), toaleta, przejrzenie internetu i czekanie na Mateusza, tak w skrócie wyglądał poranek. Około 5-tej wyjechaliśmy. Pierwszy przystanek był już za budkami (około 40 metrów), Tata zapomniał okularów, wrócił do domu i szukał ich dobre 5 minut. Przybiegł i mówi że nie znalazł. Patrzę na Świrka, on na mnie i wybuchliśmy mega wielkim śmiechem. Okazało się że okulary ma na rowerze.
No to w drogę © nynu
Pierwszy przymusowy postój © nynu
Droga do Widawy dojechaliśmy w ciągu godziny, tam przerwa na fajke (dla palących), a ci nie palący (czyt. Szymek) poszli robić zdjęcia.
Kompani w podróży © nynu
WIDAWA - WIELUŃ
Pogoda była straszna, wilgotno i zimno. W nocy gdy nie mogłem spać sprawdziłem pogodę i w okolicach Widawy o 2 w nocy przeszła burza. Za Widawą jest taki fajny podjazd w górę, rok temu gdy jechaliśmy do Byczyny wraz z tatą na tym odcinku uciekliśmy Świrkowi po to by na górze odpocząć. W tym roku to Ja sam uciekłem i czekałem na nich. Przystanki na tej trasie były w Szydłowie i w Dębcach. W tym pierwszym pojawił się pierwszy kryzys. Mateuszowi powoli odzywała się kontuzja, którą nabył. Chciał nawet wracać,ale nie poddał się (szacun :) ). Jazda musiała znacząco zwolnić, co mnie osobiście mało się podobało, ale no co zrobisz, nic nie zrobisz. Przyjęliśmy taką taktykę, że Ja uciekam i czekam a oni mnie doganiają. (ta opcja trwała aż do końca województwa Łódzkiego). W tych drugich pogoda nas rozpieszczała, zaczęło powoli słońce świecić i stawało się ciepło. Strasznie wyczekałem jednego znaku, znaku że jesteśmy już we Wieluniu.
Pierwszy podjazd © nynu
Przystanek nr 1 © nynu
Stolec :DDD © nynu
Gmina Ostrówek Wita © nynu
Przystanek nr 2 © nynu
52 DĘBIEC tak to szło, peace, love, alcohol :D © nynu
Kaplica w Brzykowie © nynu
Dopiero 40 Km © nynu
Droga krajowa nr. 8 = Zaraz Wieluń © nynu
We oczekiwaniu na nich © nynu
A to już DK8 © nynu
Kiedyś i Wrocław zdobędę © nynu
Jest i ten znak© nynu
Wieluń © nynu
Wieluń numer 2 © nynu
WIELUŃ - PRASZKA
We Wieluniu obowiązkowym punktem było kupno śniadania, bary zamknięte to chcąc niechcąc trzeba było iść do Marketu. Później pojechaliśmy na rynek, i pojawił się standard (który będzie się utrzymał aż do końca wycieczki),czyli Oni palą ja idę robić zdjęcia. Świrka coraz bardziej zaczęła boleć noga, poleciłem mu pójście do apteki gdzie kupił maść.Sam Wieluń poznałem szczegółowo jadąc do Byczyny, więc wizyta w tym mieście ograniczyła się głównie do odpoczynku. Kilka kilometrów za Wieluniem zatrzymaliśmy się przy jakiś domku, tata poprosił gospodarza o Ciepłą wodę, a my zalaliśmy kawę. Bardzo miła rozmowa z panem Janem poprawiła nam znacznie humor, ale ból nogi u Matusza był coraz większy, co za tym idzie musieliśmy znacząco zmniejszyć tępo. Wjeżdżając do Województwa Opolskiego stał się cud! Mateusz strasznie przyspieszył i z średniej 13km/h pojawiło się 30 km/h. Te tempo utrzymało się do Praszki z małą przerwą na siusiu w lesie. Praszka - czyli pierwsze miasto we Opolskim nie wywołało na mnie szczególnego wrażenia. Miasto które leżało na granicy Polsko - Niemieckiej posiadała kamienice typowe dla Ziemi Wieluńskiej (W Gorzowie Śląskim - 5km to teren Ziem Odzyskanych, czyli weszły w granice Polski dopiero po II Wojnie Światowej). W Kościele przy rynku odbywała się pierwsza komunia święta, mnóstwo ludzi, ale udało nam się znaleźć miejsce na w parku na ławce.
#pokażzakupy © nynu
Fontanna w centrum miasta daje klimatu © nynu
Samojebka we Wieluniu © nynu
20 Km szybkiej jazdy © nynu
Województwo Opolskie © nynu
Taki mały odpoczynek © nynu
PRASZKA - OLESNO
Wyjeżdżając z Praszki tym razem to mnie nadszedł kryzys, nagle poczułem niezwykłe zmęczenie i skurcz lewej nogi, tempo było szybkie więc nie mogłem go zwalniać, by dojechać w jeden dzień na górkę trzeba było dać z siebie wszystko i jeszcze więcej. Za Praszką jest taka stacja benzynowa na której gdy jeździmy na górkę autobusem się zatrzymujemy, tego dnia również chciałem się zatrzymać na sprawy fizjologiczne pech chciał że ubikacja była zamknięta, jedyne wyjście to albo się modlić by w Gorzowie było coś otwarte lub wytrzymać aż do Olesna. Gorzów Śląski przywitał nas swoją architekturą niemiecką, piękne, zaniedbane kamienice mają swój urok. Tam też króciutka przerwa na rynku i dalej w drogę. Pod wiatr i pod górkę jechaliśmy drogą wojewódzką na Olesno. Częste postoje i odpoczynki. W miejscowości Boroszów droga skręca delikatnie w lewo i przecina dawną linie kolejową Olesno-Praszka na której po zamknięciu wybudowali drogę rowerową. Początkowo skorzystaliśmy z jej, ale kamienie na niej spowalniały to też jechaliśmy dalej drogą z autami. W Lesie pi razy oko 5 kilometrów od Olesna standardowy postój na "Siuiu" i gdy staliśmy minęła nas pani która jechała po tej drodze. Stwierdziliśmy że jednak trochę zwolnimy, ale pojedziemy bo bezpiecznej drodze rowerowej. Nie przejechaliśmy dobrych 10 metrów gdy wydarzyła się tragedia. Ośmio centymetrowy gwóźdź wbił się w koło Mateusza. Zaczęliśmy od próby zmiany dętki, okazało się że wziął za dużą, na szczęście udało się włożyć. Problem pojawił się wkładaniu już koła w ramę. Przerzutki się zepsuły, a że Świrek miał specyficzny rower to przez te Przerzutki nie działał cały układ napędowy... Dobre 2 godziny męczyliśmy się w zrobienie ale na nic się nam nie udało. Jedyne rozwiązanie to pójście na nogach do Olesna i tam modlić się o to by jakiś sklep rowerowy był czynny. Idziemy i idziemy, każdy wkurzony, nikomu się mówić nie chcę, aż nagle wydarzył się kolejny cud. Tata w trawie znalazł 100 zł :DDD. Będąc już w centrum miasta pytamy się policjantów o tani nocleg, polecili nam pensjonat AS. Udaliśmy się tam, nocleg kupiliśmy, rowery zostawiliśmy i poszliśmy śmy śmy śmy... w miasto pozwiedzać. Po drodze na zakupy do Lidla. Wieczorem przy piwku obgadaliśmy plan na kolejny dzień. Marzenia w zdobyciu górki w jeden dzień legły w gruzach, a może i dobrze... kto wie :)
Praszka centrum © nynu
Praszka park © nynu
Praszka centrum edytowany © nynu
Gorzów Sląski © nynu
Takie kamienice posiadają to coś, są przepiękne © nynu
Naprawa roweru © nynu
Olesno wita takim nas znakiem © nynu
Olesno centrum © nynu
Olesno © nynu
Olesno © nynu
Olesno kościół rynek © nynu
Na jakimś zdjęciu też musiałem byc © nynu
Dworzec kolejowy © nynu
Rozkład jazdy pociagów © nynu
MOSIR w Olesnie, szkoda że zamknięty © nynu
Wieczorne Piwko © nynu
Rzeka Olesno © nynu
Route 2 620 370 - powered by www.bikemap.net
- DST 112.34km
- Teren 10.00km
- Czas 06:49
- VAVG 16.48km/h
- VMAX 37.80km/h
- Sprzęt Czarna Helena Part 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 maja 2014
Tygodniowe kręcenie po mieście
- DST 88.63km
- Teren 10.00km
- Czas 04:30
- VAVG 19.70km/h
- Sprzęt Czarna Helena Part 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 maja 2014
Majówka w Strzelinie
- DST 42.62km
- Czas 02:17
- VAVG 18.67km/h
- VMAX 51.00km/h
- Sprzęt Czarna Helena Part 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 22 kwietnia 2014
Wtorek na rowerze
- DST 58.09km
- Czas 03:00
- VAVG 19.36km/h
- VMAX 37.80km/h
- Sprzęt Czarna Helena Part 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 20 kwietnia 2014
Wielkanoc w Sieradzu
- DST 37.22km
- Czas 02:00
- VAVG 18.61km/h
- VMAX 39.40km/h
- Sprzęt Czarna Helena Part 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 kwietnia 2014
Z CH do Ptaszkowic
- DST 19.32km
- Czas 01:10
- VAVG 16.56km/h
- VMAX 33.50km/h
- Sprzęt Czarna Helena Part 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 kwietnia 2014
Sieradz - Krobanów
Route 2 560 239 - powered by www.bikemap.net
- DST 60.20km
- Czas 03:00
- VAVG 20.07km/h
- VMAX 30.00km/h
- Sprzęt Czarna Helena Part 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 kwietnia 2014
Wycieczka na Górę Świętej Anny
Zaproszenie - wersja jeszcze nieoficjalna :)
KIEDY - Piątek 16-18 maja
NA CO - Zlot pielgrzymów – rowerzystów
GŁÓWNY CEL - Msza Święta w Sanktuarium Świętej Anny o godzinie 14:00
GDZIE - Góra Świętej Anny (woj. opolskie)
WYJAZD ZE ZDUŃSKIEJ - 4:30 – 5:00
ZBIÓRKA - Budki z Hamburgerami na Placu Wolności
TRASA - ZDUŃSKA WOLA- Ptaszkowice – Widawa (DW 481) – WIELUŃ (DK45)- Praszka – Gorzów Śląski – (DW 487) – OLESNO (DW901) – Zawadzkie (DW426) – STRZELCE OPOLSKIE (DW409) – Kalinów – Góra Świętej Anny. Około 170 KM
KTO MOŻE JECHAĆ
1. Każdy kto da rade przejechać w jeden dzień minimum 100 KM (To jest łatwe :D )
2. Każdy kto ma w miarę dobry rower
3. Wiek minimum 16 Lat, niepełnoletni muszą mieć zgodę rodziców.
JAK BĘDZIMY JECHAĆ
Będziemy jechać średnim tempem 18KM/H, postoje w zależności od potrzeb co 10-15 KM
Wyżywienie we własnym zakresie, chociaż może ktoś się z kimś podzieli :)
Zwiedzanie okolicznym miast jak i ciekawych miejsc wchodzi również w grę
CO BĘDZIE POTRZEBNE
1. Rower
2. Zapasowe dętki (w sklepie rowerowym koszt 12 zł)
3. Śpiwór
4. Namiot
5. Minimum 50 zł (do własnego użytku, ale lepiej mieć :) )
6. Dokumenty
7. DOBRY HUMOR
POWRÓT
Powrót rozpoczniemy w sobotę popołudniu lub w niedziele z samego rana.
Trasa powrotu może być inna niż droga początkowa, ta zmiana jest głównie podyktowana tym by urozmaicić wycieczkę.
KONTAKT
Główny organizator wycieczki: Szymon Szewczyk
Telefon: 604 441 421
E-Mail: nynuzdw@gmail.com
DODATKOWE INFORMACJE
Proszę potwierdzić chęć wyjazdu.
Organizator nie bierze odpowiedzialności za ewentualne problemy.
Wyjazd traktowany jest jako niezorganizowana wycieczka rowerowa.
Każda osoba odpowiada za Siebie, ale mam nadzieję że żadnych problemów nie będzie :)
KIEDY - Piątek 16-18 maja
NA CO - Zlot pielgrzymów – rowerzystów
GŁÓWNY CEL - Msza Święta w Sanktuarium Świętej Anny o godzinie 14:00
GDZIE - Góra Świętej Anny (woj. opolskie)
WYJAZD ZE ZDUŃSKIEJ - 4:30 – 5:00
ZBIÓRKA - Budki z Hamburgerami na Placu Wolności
TRASA - ZDUŃSKA WOLA- Ptaszkowice – Widawa (DW 481) – WIELUŃ (DK45)- Praszka – Gorzów Śląski – (DW 487) – OLESNO (DW901) – Zawadzkie (DW426) – STRZELCE OPOLSKIE (DW409) – Kalinów – Góra Świętej Anny. Około 170 KM
KTO MOŻE JECHAĆ
1. Każdy kto da rade przejechać w jeden dzień minimum 100 KM (To jest łatwe :D )
2. Każdy kto ma w miarę dobry rower
3. Wiek minimum 16 Lat, niepełnoletni muszą mieć zgodę rodziców.
JAK BĘDZIMY JECHAĆ
Będziemy jechać średnim tempem 18KM/H, postoje w zależności od potrzeb co 10-15 KM
Wyżywienie we własnym zakresie, chociaż może ktoś się z kimś podzieli :)
Zwiedzanie okolicznym miast jak i ciekawych miejsc wchodzi również w grę
CO BĘDZIE POTRZEBNE
1. Rower
2. Zapasowe dętki (w sklepie rowerowym koszt 12 zł)
3. Śpiwór
4. Namiot
5. Minimum 50 zł (do własnego użytku, ale lepiej mieć :) )
6. Dokumenty
7. DOBRY HUMOR
POWRÓT
Powrót rozpoczniemy w sobotę popołudniu lub w niedziele z samego rana.
Trasa powrotu może być inna niż droga początkowa, ta zmiana jest głównie podyktowana tym by urozmaicić wycieczkę.
KONTAKT
Główny organizator wycieczki: Szymon Szewczyk
Telefon: 604 441 421
E-Mail: nynuzdw@gmail.com
DODATKOWE INFORMACJE
Proszę potwierdzić chęć wyjazdu.
Organizator nie bierze odpowiedzialności za ewentualne problemy.
Wyjazd traktowany jest jako niezorganizowana wycieczka rowerowa.
Każda osoba odpowiada za Siebie, ale mam nadzieję że żadnych problemów nie będzie :)
- DST 0.10km
- Teren 0.10km
- Sprzęt Czarna Helena Part 2
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 kwietnia 2014
Nocna jazda
ZdW - Ogrodzisko - Czechy - Izabelów- Annopole- Tymienice - ZDW
- DST 23.70km
- Czas 01:28
- VAVG 16.16km/h
- Sprzęt Czarna Helena Part 2
- Aktywność Jazda na rowerze